Cześć Kochani!Starsznie Was przepraszam za tak długą przerwę... Ale chyba każdy wie..Koniec roku. Oceny itp.
Dzisiaj przychodzę do Was z ostatnią częścią tego opowiadania. Mam plan już na kolejne, ale kiedy napiszę.. Miejmy nadzieję, że szybko :)
Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz.14
- Ała! Dłużej nie wytrzymam! Aaaa! - Moja bardzo mądra rodzinka zadecydowała i, że urodzę tutaj. Tutaj na sali. To mi się chyba wszystko śni. - Maks! Długo jeszcze mam czekać?!
- Kochanie spokojnie już jedzie do nas Piotr.
- Ja nie wytrzymam.
- O cholera! Beata! Widać kawałek główki!
- Maks, przyszykuj się. Odbierzemy poród. Ala tylko spokojnie. A teraz przyj!
- Aaaaaaaa!- Czynność tą kazano powtarzać parę razy. Z każdą kolejną było coraz ciężej. Byłam coraz bardziej zmęczona, jednak gdy po chwili dostałam do rąk moje małe Szczęście , wszystko minęło. Starch, ból, zmęczenie... Teraz się to nie liczyło. Maks uklęknął o bok mnie i zaczął płakać. Rozklejony doktor Keller. Do twarzy mu.
- Jest piękna. - Powiedział po chwili Maks.
- Bardzo. - Szepnęłam.
- Po mamusi.
- Chyba po tatusiu. Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
***
- Ałła! Mamo! Spadłam z rowerka.- Ujrzałam moją zapłakaną córeczkę oraz ogromne skaleczenie na jej kolanie.
- Kochanie gdzie jest tata?
- Bo on na chwilę gdzieś poszedł i zaraz miał wrócić. A ja w tymczasie chciałam go dogonić ale spadłam.
- Chodź opatrzymy. - Oliwia płakała coraz głośniej, ponieważ musiałam odkazić ranę wodą utlenioną. Po paru minutach ujrzałam mojego męża z wielkim pluszakiem i bukietem róż.
- Co to? - Od razu zaciekawiła się mała.
- Dzisiaj jest dzień dziecka więc kupiliśmy Ci z mamą pluszaka, bo bardzo Ci się spodobał w sklepie.
- Jejkuuu.Dziękuję.- Mała wzięła miśka, który był od niej dwa razy większy i wraz z nim ledwo doczołgała się do pokoju.
- A to.. dla Ciebie.- Mój mąż wręczył mi ogromny bukiet róż.
- A z jakiej to okazji?
- No wiesz...ty też jesteś takim moim maluszkiem. A z tym brzuszkiem to Ci do twarzy.
- Chłopiec.
- Poważnie?- Pokiwałam mu twierdząco głową. Bez słowa uklęknął przy moim brzuchu i pocałował go mocno.
- Kocham Was.
***
Moje życie z dnia na dzień diametralnie się zmieniało. Kamil.. To imię nie budzi już żadnego strachu. Po urodzeniu Oliwki byłam u niego w więzieniu. Chciałam sprawdzić jak się trzyma. Maks od początku odradzał mi ten pomysł i miał racje. Mój były mąż wybuchł taką agresją jak nigdy dotąd. Myślałam, że trochę się zmienił. Że życie choć trochę go zmieniło...Ciężko było mi się po tym pozbierać, ale dałam radę. Za pomocą wspaniałego męża i dzieci, które są całym moim światem. Nie wyobrażam sobie teraz bez nich życia. Może czasami trzeba zwątpić, aby w coś uwierzyć? Na to pytanie odpowiecie już sami...
KONIEC
Piękna część :* Przepiękna.
OdpowiedzUsuńPo prostu trzeba żyć.. najpiękniej ♥
Powalilaś mnie tą cześci . Na mojej twarzy po bardzo długim cierpieniu ppjawił się usmiech. Dziekuje to bylo przepiękne
OdpowiedzUsuńLena Miki
Naprawde super :) kiedy dodasz jakies nowe opowiadanie?
OdpowiedzUsuńNa nowe opowiadanie mam już plany, a już jutro niespodzianka :)
UsuńJaka niespodzianka, co? jak? gdzie? i w ogóle po co? ;D
Usuń