czwartek, 18 grudnia 2014

Teraz już nic nie może się popsuć! (I)

    
        Cześć kochani! Aż dziwnie się czuję pisząc tutaj. Odzwyczaiłam się... Z powodu tego, że dziś nie miałam nic zadanego postanowiłam coś napisać... Chyba wena mi dziś sprzyja. ☺
Tak więc zapraszam do czytania!
                                           
Teraz już nic nie może się popsuć! (I)
         Wchodzę do szpitala, a tamtejszy szum i hałas od razu pobudzają mnie do normalnego funkcjonowania. Dziś jest mój pierwszy dzień w Copernicusie. Już pogodziłam się z tym ,że Krzysztof mnie zdradzał. A Edyta była jedną z kolejnych. Jestem w szatni,gdzie Sylwia od razu wita mnie radosnym uśmiechem. Po nie długim czasie do pomieszczenia wchodzi również Maks. Moje serce zaczyna coraz szybciej bić... Boże Alicja co się z tobą dzieje?
- Alicja zaprowadzić Cię do pokoju czy dasz sobie radę?- z zamysłu wyrywa mnie głos Syliwii.
- Dam sobie radę.- Uśmiecham się promiennie.
- Przecież ja też tam idę..Więc bardzo chcętnie Panią Doktor tam zaprowadzę.- I jak każdy facet- zaczyna się popisywać. Zamykam szafkę i zaczynam iść, a Maks od razu znajduję się przy mnie.
- Zwiedziłaś już miasto?Nie? To dobrze się składa. Znam parę dobrych restauracji. Może pójdziemy do włoskiej? Wiem, makaron tłuczy. To może do japońskiej mają dobre wodorosty.
- Czy ty musisz się tak popisywać?
- No wiesz... Jesteś sama, ja też...
- Maks, proszę Cię.- Nie umiem zachować przy nim powagi, więc zaczynam się śmiać.
- Chodź bo się spóźnimy. 
                             ***
       - Doktor Szymańska zajmie się pacjentką z kamicą, a doktor Keller będzie jej asystował. Dziękuję na dzisiaj to wszystko.- Ten szpital jest fantastyczny. Sami mili lekarze, spokojna atmosfera,  jeszcze trafił mi się świetny ordynator i operacja z Maksem! Alicja,weź się w garść. Znasz tego faceta raptem tydzień... A ty się zachowujesz jak nastolatka. Uspokój się Ala i biegiem na salę operacyjną.
- Boskie ręcę. - mówi po chwili Maks.
- Dziękuję bardzo.
- Mówiłem o swoich.
- Zszywasz. - odpowiadam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Z przyjemnością.
Idąc szpitalnym korytarzem zauważam ogłoszenie, które dotyczy wynajmu miezkania, po pracy od razu tam pojadę.
                              ***
    Łazienna, Łazienna... O jest tutaj. Pukam do mieszkania, którego numer jest napisany na kartce. Drzwi otwierają się, a w nich stoi zaskoczona Sylwia z ręcznikiem na głowie.
- Co ty tutaj robisz?
- Ogłoszenie.
- Chodź. - Mieszkanie robi na mnie ogromne wrażenie, chętnie bym tutaj zamieszkała. Tylko, że musiałabym mieszkać z Sylwią, a problem jest taki, że jestem za stara na studenckie życie.
- Ale spokojnie możemy wcale się nie widywać.
- Taa.. Szczególnie rano w okolicach łazienki.
- Są dwie. Ta mała z kabiną może być moja. Mówię Ci nic lepszego nie znajdziesz. I do szpitala blisko.- Może rzeczywiście to dobry wybór. Tak. Zamieszkam tutaj.
Następnego dnia przywożą moje rzeczy. Rano zadzwoniłam do Krzysztofa, aby mi je przesłał. Upierał się, żebym wróciła, ale ja... muszę zacząć swoje życie od początku...
Kiedy stoję obok samochodu dostawczego,  zauważam Maksa ... z wiertarką! Wmawia mi, że przechodził tędy... Ale bajka...
- A ten obraz gdzie?
- Tu.
- Tu.
- Tu.
- Dobra wygrałaś.  Jesteś niemożliwa,nie mam do Ciebie siły, ale wiesz,co? Ożenię się z Tobą.- Przestaje oddychać. Co on takiego powiedział?
- Czekaj pójdę zrobić herbaty,bo naprawdę to zimno Ci już do głowy uderza.- Śmieję się.
- Dziękuję Pani doktor za przepyszną herbatę.
- Ależ nie ma za co Panie doktorze.- Odkładam kubek i opieram głowę o ramię Maksa. Powoli odpływam do krainy Morfeusza.
       

2 komentarze:

  1. Wchodzę tutaj zawsze, bo patrzę czy ktoś na innych blogach coś napisał i SZOK! Zajebiście Ci to wyszło! Wróć do pisania, proszę! Reaktywacja blogów jest teraz bardzo potrzebna, tym bardziej, że serial się skończył. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :) Postaram się wyskrobać kolejne części w jak najbliższym czasie :)

      Usuń