piątek, 4 kwietnia 2014

Koszmar za koszmarem i nagle szczęście... cz.9

Cześć kochani! Jejku... Nie wiem od czego zacząć... To tak.. Opowiadania niestety, ale muszę to stwierdzić nie będą one pojawiać się  tak często.. Powód.. Brak czasu oraz weny.. Nie mam nawet czasu chwilę odsapnąć, a co dopiero pisać opowiadania na bloga.. Strasznie Was za to przepraszam... Ale chyba mnie rozumiecie.. Dziękuję za wyrozumiałość i zapraszam do czytania:)
       
                                 Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz9
   
                    Dni mijały w zaskakującym szybkim tempie. Mój brzuch stawał się z dnia na dzień coraz większy. A w niektóre ciuchy powoli zaczynałam się nie mieścić. Maks zmienił się nie do poznania. Kiedy go poznałam- facet podrywający każdą kobietę, jaką napotka na swej drodze. A teraz- opiekuńczy, przyszły tata, który nie może doczekać się swojego oczka w głowie. Dni mijały. Mijały. A z dnia na dzień zbliżał się termin pierwszej rozprawy. Chociaż miałam dobrego prawnika i wiedziałam, że ta sprawa zakończy się na moją korzyść to...to jakaś cząstka mnie nie mogła  sobie z tym poradzić.Spotkanie z Kamilem.. Niechciane. Już wszystko sobie ułożyłam i znów wszysko miało runąć. Kamil. Kamil. Kamil. Nie mogłam przestać powtarzać tego imienia. Czytałam własnie książkę, ale utknęłam na jednym słowie i nie mogłam przebrnąć dalej.. Nie przewracałam kartki od kilku minut. Maks patrzył się na mnie, uśmiechając się. Odwzajemniłam gest. Jednak nie mógł się on porównywać do mojego stanu wewnętrznego. Totalna rozsypka. Wszytsko we mnie buzowało, tak jak w wulkanie chwilę przed wybuchnięciem. Nic nie mogło odnaleźć swojego miejsca..
                          
                                                                              ***
     
                  -Maks! Maks! Maks!- krzyczałam już lekko poddenerwowana.
- Jejku ,kochanie co się stało?- wszedł do sypialni , uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Proszę Cię nie mam nastroju do żartów. Widziałeś gdzieś moją białą koszulę?
- Tą z tym czarnym paskiem wzdłuż?
- Tak. Jest na samej górze w szafie.
- Dzięki.
- Ej, ej, ej.. A jakieś milsze podziękowanie? Nie masz już dla mnie czasu?
- Mam, ale nie  teraz. - chciałam przejść, ale objął mnie w pasie i uniemożliwił przejście.
- Bo nie dam Ci kolacji. I nasz  najmłodszy Pan Keller będzie głodny.
- Przypominam Ci kochanie, że to będzie Pani Keller.
- Tak, tak mów sobie jak chcesz, ale i tak mam rację.
- Chodź już, chodź bo się spóźnimy- po czym cmoknęłam go delikatnie w polik.
                            

                                                                       ***
       
        Staliśmy przed sądem, a  moja trzęsąca się dłoń, była obejmowana mocnym uściskiem dłoni Maksa. Bałam się przekroczyć drzwi, gdzie nie wiadomo co zobaczyłabym po ich przekroczeniu. Bałam się, że zobaczę tam osobę.. Osobę, o której już parwie zapomniałam, a ona znów powróciła. To było jak bumerang. Rzucasz, a po chwili znów wraca. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Podparłam się Maksa , a ten od razu się zdenerwował i zapytał, czy aby na pewno dobrze się czuję. Uniosłam prawą nogę do góry i weszliśmy do niezbyt małego budynku. Poszliśmy na piętro i czekaliśmy kiedy wyczytają moje imię. Nagle zobaczyłam go na schodach. W dosłownie sekundę wtuliłam się w Maksa , a on wiedząc co się dzieje od razu zagarnął mnie w swoje ramiona. Minuta. Druga. Trzecia. Usłyszałam wypowiedziane moje imię. Dostałam od Maksa pokrzepiający uśmiech i zniknęłam za ogromnymi, drewnianymi drzwiami. Ile to trwało? Nie wiedziałam. Godzinę? Półtorej? A może nawet dwie? Straciłam rachubę czasu. Strach przepełnił całe moje ciało. Potrafiłam tylko wydusić z siebie odpowiedzi na zadane mi pytania. Osoba. Jego osoba. Potrafiła wywoływać u mnie dreszcze. Wyszłam na ogromny hol. Gdzie czekał Maks. Za mną wyszedł.. Kto? Kim on dla mnie był? Byłym mężem? Napewno nie. Tylko na papierach. W praktyce nigdy w życiu. Nagle rozległ się jego głos:
- Jeszcze się doigrasz ty suko!- Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Zdążyłam tylko wtulić się w Maksa i wyszeptać:
- Zabierz mnie stąd.

4 komentarze:

  1. Cudne masz to opowiadanie. szkoda ze tak rzadko pojawiaj się nowe nitki ale cóż trzeba to zrozumień. Ale spokojnie ja zawsze czekam na Twój odzew. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze Cię rozumiem, super opo!

    OdpowiedzUsuń
  3. jj89:Pięknie :)

    OdpowiedzUsuń