piątek, 31 maja 2013

Nie trać nigdy nadziei cz.4

Cześć. Znalazłam dzisiaj wywiad z Wojciechem Zielińskim który mówi o wypadku w trzecim sezonie.Według mnie zapowiada się ciekawie.

- Mój bohater będzie miał wypadek motocyklowy i dozna wielu obrażeń. Orda przez nieuwagę uderzył w tył samochodu i przeleciał przez pojazd - powiedział Wojciech Zieliński.
Młody lekarz złamał rękę w dwóch miejscach, a uraz jest na tyle poważny, że jego prawa ręka zaczyna być niewładna. Dla lekarza to dramatyczna wiadomość, bo jeśli jego ręka nie będzie spełniała swoich funkcji, będzie to oznaczało koniec medycznej kariery.

A teraz wstawiam kolejną część mojego opowiadanka.




***
- Cześć kochanie- pocałowała go w policzek- wiem , że mnie na pewno nie słyszysz ale muszę Ci to powiedzieć bo nie wytrzymam dłużej. Kocham Cię. Bardzo. Obudź się. Proszę. Obudź się z tej przeklętej krainy snów… - Alicji spłynęła łza po policzku. Siedziała u niego pół godziny i patrzyła na jego bladą twarz. Pocałowała go ostatni raz w policzek i wyszła. Nie wiedziała co ze sobą zrobić nie chciała z nikim rozmawiać i nikogo widzieć. Chociaż był już późny wieczór postanowiła pobiegać. Gdy miała wychodzić do mieszkania weszła Sylwia:
- A ty co? Jutro masz dyżur. - zapytała.
-A idę pobiegać.
- Gdzie? Po nocy nie będziesz się nigdzie włóczyć!
- Sylwia proszę Cię. Nie mogę wyleżeć już w domu. Spać też nie mogę.
- No dobra, ale tylko pół godziny i masz wracać.
- No niech Ci będzie.
Alicja wyszła z mieszkania i postanowiła pobiec do Leona i Beaty gdyż była dopiero dwudziesta pierwsza. Nie powiedziała o tym Sylwii bo wiedziała , że jej na to nie pozwoli , ponieważ było to pięć kilometrów. Pod domem u Leona usłyszała dziwne pukanie do drzwi. Był to Gustaw. Pijany. Nie zauważył Alicji bo w wtedy otworzył Leon. Wiedział , że Alicja do niego przyjdzie więc myślał , że to ona. Zdziwił się.
- Widziałeś co twoja córka zrobiła mojemu synowi? Widziałeś?!- krzyknął ojciec Maksa- to przez nią wyjechał. A teraz jest w śpiączce.
- Uspokój się. Idź do domu. Jesteś pijany. Porozmawiamy kiedy indziej.
- Nigdzie się stąd nie ruszę. Póki nie policzę się z tą gówniarą!
- Alicja nie jest żadną gówniarą! Idź bo zadzwonię po policję.
- I tak się z wami rozliczę! - krzyknął schodząc po schodach.
Gustaw opuścił posiadłość . Gdy Leon miał zamykać drzwi usłyszał szlochanie. Domyślił że to Ala.
- Ala- zawołał -Alicja!
Płacz dobiegał zza krzaków. Podszedł do nich. Siedziała tam skulona w kłębek głowę chowającą w kolana i cała zapłakana .
- Ala. Już. Poszedł. Ciii. To przecież nie twoja wina.
- Moja wszystko moja wina.
-Nie. Przestań tak mówić.
- Moja gdybym nie przyjechała do Torunia nie poznał by mnie i nie wyjechałby do tej Somalii i nie leżał by teraz w śpiączce.- po czym jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Choć dzisiaj śpisz u nas a jutro zrobisz sobie wolne.
- Nie. Muszę wracać do do... Sylwia. Jest już dwudziesta druga a mnie nadal nie ma. Nie wzięłam telefonu.
Alicja  zerwała się i chciała już biec jednak Leon ją zatrzymał.
- Nie będziesz nie gdzie chodziła po nocy zostajesz u nas. Dam Ci telefon napiszesz do niej. Gdy weszli do domu Beata nie wiedziała co się stało ponieważ się kąpała i nie słyszała. Alicja szybko poprosiła o telefon Beaty i napisała do Sylwii:
- Będę jutro wieczorem w domu. Nie martw się. Dobranoc. Alicja.
Tymczasem Sylwia chodziła po mieszkaniu i nie wiedziała co się dzieje. Nagle przyszła wiadomość. Przeczytała i powiedziała do siebie:
- Kiedyś to ty mnie do grobu wpędzisz. Ciąg dalszy nastąpi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz