środa, 22 stycznia 2014

Nowe życie. cz .10


          Cześć. Pzybywam do Was z kolejną częścią. Miałam ją już wstawić w poniedziałek , ale zabrakło mi prądu, przez zamrznięty deszcz , który znajduje się wszędzie ;( Mam już dosyć zimy ;( Oczywiście u mnie już polała się krew.. Niestety... A wy jak sobie radzicie z zimą i zamrazniętymi chodnikami?
         Nie zanudzam i zapraszam do czytania.. Miłej środy i nie zapomnijce złożyć życzeń swoim dziadkom ;)

           
          Nowe życie. cz .10

     


         ***
                        Alicja cały czas myślała o Maksie…. Nie mogła mu wybaczyć , że ją zdradził… Że nic jej nie powiedział… A tak zapewniał…. Zapewniał , że będzie o nią walczył… A on… Układa sobie życie z inną… Co prawda miała przy sobie wspaniałego mężczyznę, ale nigdy nie zapomni o swoim pierwszym mężu…

      ***

                        Minęły dwa miesiące, a jej wszystko przypominało stare  czasy. Po dłuższych namysłach i rozmowach ze samą sobą… Zdecydowała się… Zagadnęła do Pawła, że chce stąd wyjechać… Że nie chce już widzieć nigdy więcej na oczy Maksa… Po prostu chce ułożyć sobie życie na nowo… On nie miał nic do gadania… Wiedział , że jego ukochana jest bardzo uparta i rzadko da się ją na coś namówić… Tak  aby nie było po jej stronie…:
       - Dziękuję…- wysypała z siebie , kiedy usłyszała pozytywną odpowiedź na temat wyjazdu… Odetchnęła głęboko z ulgą… Spojrzała głęboko w księżyc i uśmiechnęła się do Nowaka.
-  Nie masz za co dziękować… Kocham Cię i pojadę tam gdzie tylko zechcesz… Na koniec świata i jeszcze dalej…
- Jesteś kochany…
- Wiem… I dlatego tu dzisiaj ze mną ją jesteś. - Oplótł swoje ręce w jej pasie , a same dłonie położył na lekko już zaokrąglonym brzuchu.
- Kocham Was…
- My Ciebie też.- Nagle chwilę spokoju przerwał im Leon…
- Chodźcie do środka bo zmarzniecie…
- Tato…
- Nie ma gadania… Wszyscy goście się bawią , a para młoda stoi na dworze i się obściskuje, od tego jest noc poślubna…
- Już, już idziemy powiedział Nowak , z uśmiechem na twarzy…

       ***

    Pół roku później…

       - I tak już jesteś moim małym słonikiem – zażartował Paweł do swojej żony, kiedy ta odmówiła słodyczy…- Nic Ci nie zaszkodzi taka mała czekolada.
- Nie odzywam się do Ciebie.
- O jejku… Przecież żartowałem… Jeżeli zaraz się nie uśmiechniesz wracamy  do  Warszawy i nie zobaczysz się z rodziną…
- Czyżby szatnaż?.... No dobra… Ale z tą czekoladą to przesadziłeś… Nie jestem jeszcze , aż taka gruba…
- Jeszcze… - Zaśmiał się Nowak. Dostał od tego lekkie uderzenie , od Alicji…
- Daleko jeszcze?
- Z tego co wiem to mieszkałaś w Warszawie… Chyba wiesz ile się jedzie ze stolicy do Torunia? Co? -
 -No wiem, wiem… Ale z tobą czas się dłuży…
- Jestem czarodziejem… - Spojrzał w stronę Alicji , a ta lekko wykrzywiła minę…- Co się dzieje?.. -Paweł zaczął panikować…
- Nic , nic… To tylko skurcze…
- Na pewno?
-Tak, tak.
- O patrz… Toruń!
- Nareszcie…

    ***

      Alicja wysiadła z samochodu i rozejrzała się po okolicy... Kochała to miejsce i żałowała , że musiała stąd wyjechać... Znała Toruń jak własną kieszeń , choć mieszkała tu tylko pięć lat... Swój wzrok skierowała na brązowe drewniane drzwi , przy których na dole była cieńka warstwa śniegu... Drzwi... Drzewo... Dom... Szpital... Toruń... Wszystko zaczęła jej przypomniać dobre jak i nieco gorsze momenty w jej życiu.. Wyobraźnia sama kładła się jej przed oczy... Mrugała szybko powiekami... Lecz tam nadal stał JEGO samóchód i sam ON... Z pozoru dwie sekudny przerodziły się w trzy godziny... Chciała , żeby Paweł  złapała ją za ręke i ruszyli do domu... Ale... Jego nie było przy niej... Siedział w samochodzie i wyłączał auto. ON zbliżył się do niej i powoli zaczął zbliżać swoje wargi do jej.... Nie chciała tego... Chciała przerwać... Wiedziała, że źle postąpiła, że gdyby możę dała mu więcej czasu byliby teraz razem... Ale czasu nie da się odwrócić...  Poczuła ciepły uścisk dłoni... Odwróciła głowę i nie pewnie uśmiechnęła się do Pawła:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak..
- Idziemy?
- Tak..
    Powoli ruszyli przed siebie i zadzwonili dzwonkiem do drzwi... Otworzył im Leon ,a za nim stała Beata... Zadowoleni...
- Jesteście... Nareszcie.. Co tak długo?
- Zima..- powiedział Paweł.
- Jak tam moja wnuczuś?
- Dobrze, rośnie jak na drożdzach- uśmiechnęła się Ala..
- To dobrze.. Rozbierajcie się...
Panowie poszli przodem, a Beata czekała na Alicję.. Idąc korytarzem Beata powiedziała , szeptem do Alicji..
- Przytyłaś.. - zaśmiała się Beata...
- A ty zbrzydłaś....
- Bardzo śmieszne... Kocham Cię
- Ja ciebie też...- po czym skierowały swoje kroki do salonu.


3 komentarze: