środa, 5 lutego 2014
Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz.2
Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz.2
- Alicja ! - usłyszałam kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki.
- Heeejjjj.- Powiedziałam przeciągle.
- Dziewczyno dzwonie do Ciebie od wczoraj wieczora, a ty w ogóle nie odbierasz. Myślałam , że coś Ci się stało.
- Beata. Nie denerwuj się. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- To dlaczego nie odbierałaś?
- Długa historia.
- To przyjdź do mnie i wtedy porozmawiamy.
- Dobra. Bedę za 20 minut.- Rozłączyłam się.
Wstałam z łożka i poszłam po cichu na górę.Weszłam na palcach do garderoby tak aby nie obudzić Kamila i wzięłam najpotrzebniejsze części garderoby. Udałam się do łazienki i dokładnie zamaskowałam siniaka. Kiedy zakładałam kurtkę usłyszałam skrzypienie łóżka. Po cichu zamknęłam drzwi i jak najszybciej odjechałam.
***
- Hej.- Powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Cześć. Chodź siadaj.
- Idę , już idę.
- To co się takiego stało , że nie mogłaś wczoraj odebrać telefonu?- Zapytała się mnie moja siostra kiedy wygodnie usadowiłam się w fotelu.
- Kiedy przyszłam do domu, Kamil przygotował dla mnie kolacje.. I zabrał mi torbę wraz z telefonem. Przeprosił mnie za to co zrobił mi rano. Po zjedzonej kolacji, przenieśliśmy się do pokoju i wtedy mu powiedziałam, że chce wziąć rozwód. On starsznie się wkurzył i uderzył mnie w prawy polik.. Potem trochę na mnie pobluźnił i poszedł spać na górę. Ja też poszłam spać i po prostu nie słyszałam telefonu.
- Dobrze zamaskowałaś tego siniaka bo ledwo go dojrzałam- Uśmiechnęłam się lekko.- Ala.
- Hm?
- Bardzo dobrze zrobiłaś- uśmiechnęła się.- Może pomogę Ci jakoś złożyć papiery?
- Nie , nie poradzę sobie.Tylko chciałabym , żebyś jutro czy pojutrze poszła ze mną do domu i wtedy ja z nim będę rozmawiać , a ty po prostu będziesz stać obok. Przy tobie mnie nie uderzy.
- Oczywiście. Nie ma żadnego problemu.
- To ja już pójdę.- Nie pewnie wstałam i lekko ugięły się podemną nogi. Zbagatelizowałam to i ruszyłam dalej.
Wysiadłam z samochodu i otworzyłam drzwi. Przy półce na buty zobaczyłam jakieś damskie kozaki. Na pewno nie moje. Zdziwiłam się. W salonie ani w kuchni nikogo nie było. Skierowałam sowje kroki na górę, To co zobayczyłam przerosło mnie. W moim własnym łóżku leżała jakaś obca baba z Kamilem. Oboje na pół rozebrani. Z hukiek zamnknęłam drzwi i wybiegłam przed dom. Co za dureń. To , że mnie bił to inna sprawa... Ale... Żeby mnie zdradzał... Tego już był za wiele... Telefon i torbę zostawiłam w domu... Ruszyłam przed siebie. Spacerowałam uliczkami ciemnego Torunia układając sobie wszystko w logiczną całość... Bogaty, z dobrą pracą i naiwną żoną... Właśnie takie typy zdradzają najczęściej.. Była może dwudziesta pierwsza, kiedy dotarłam nad most.. Skoczyć? Bez sensu... Ale to załatwiło by moje wszystkie porblemy.... Wychylałam się raz mniej , raz więcej przed barierkę... Wtedy chciałam popełnić samobójstwo.. Wychyliłam się mocno i podskoczyłam lekko nogami... Nagle poczułam uścisk w pasie i jak ktoś stawia mnie ziemii... Bladą twarzą odwróciłam się do nieznajomego... Miał przerażone oczy, nie mniej jak i ja.
- Co Pani chciała zrobić?
- Sama nie wiem... Do widzenia...
- Nie, nie, nie nigdzie Pani w takim stanie nie puszczę..
- Niech mnie Pan zostawi. - Powiedziałam nico głośniej i zaczęłam się wyrywać.
- Spokojnie.Ja chcę tylko Pani pomóc.
- Ale ja nie potrzebuje Pana pomocy!.- Poczułam jak przyciągnął mnie do siebie, i wtulił w swój tors. Zaczęłam płakać w rękach nieznajomego.. Po paru minutach czując , że powoli się uspokajam, odsunął mnie od siebie i złapał za rękę.. Zaprowadził mnie do jakiegoś domu... Jak na samotnego mężczyznę , potrafi sprzątać.
- Dziękuję.- Powiedziałam nieśmiało.
- Za co?
- Za to , że nie pozwolił mi Pan skoczyć.
- Wie Pani, jako lekarz , nie mogłem pozwolić na to , aby Pani skoczyła.
- Jest Pan lekarzem?
- Tak a co?
- Nic.. Ja też..
- Naprawdę?
- Tak.
- Może przejdziemy na ty?
- Alicja.- Wyciągnęłam rękę spod koca , którym mnie wcześniej okrył.
- Maks. Miło mi.
- Mnie również.- Nagle oczy zaczęły wypełniać się łzami.
- Nie płacz... Ej..- Przytulił mnie do swojego torsu , pocałował w głowę i powiedział , że wszystko będzie dobrze.... To było takie... Takie.... Wspaniałe uczucie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super to następne będzie 9.02.14 tak?
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać do niedzieli ;)
UsuńJest i Maksiu :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńTo jest piękne ;)
Super genialne opowiadanie a caly blog jest najlepszy! Pisz dalej bo masz wielki talent pozdrawiam buziaki :*
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie, coś oryginalnego. :)
OdpowiedzUsuń