piątek, 21 lutego 2014
Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz.5
Koszmar za koszmarem i nagle szczęście...cz.5
***
Kolejne dni opierały się przeważnie tylko na płaczu i patrzeniu przez okno w nie określony punkt. Akurat przez owe dni codziennie padało co jeszcze bardziej mnie dobijało. Zastanawiałam się tylko nad jednym: Jak mogłam być tak głupia, żeby związać się z człowiekiem , który tak naprawdę w domu pokazywał swoje prawdziwe oblicze. No ale... " Szczęście człowieka oślepia." - Jak to mówi owy cytat. Na początku w ogóle nie pomyślałam, że to może być prawdą... Jednak trzeba to przeżyć samemu, aby dowiedzieć się jak bardzo to boli...
Najbardziej bolało mnie to ,że musiałam ograniczyć kontakty z Maksem wyłącznie do zawodowych... Z dręczących mnie prze ostatnie dni pytania, wyrwało pukanie do drzwi:
- Mogę?- Spytała mnie brunetka z burzą loków.
- Tak,tak- powiedziałam i podciągnęłam się do góry, aby moja siostra usiadła na drugim końcu łóżka.
- Wiesz, że.jutro kończy Ci się urlop? Będziesz musiała iść do domu, aby wziąć sobie ubrania i dać przede wszystkim pozew rozwodowy Kamilowi.
- Wiem, wiem... Tylko najgorsze jest to, że zerwałam wszystkie kontakty z Maksem.
- Co zrobiłaś?- Zapytała mnie z nie dowierzaniem.
- Zerwałam z nim prywatne kontakty. To było takie nagłe. Nie wiem co się wtedy ze mną działo. Kamil powiedział, zew jak nie zerwę z nim kontaktów to wsadzi go do więzienia i... I.... Zrobiłam to pod wpływem impuls, a teraz nie mam pojęcia jak to odkręcić.
- Siostra, on Cię kocha.
- Skąd masz taką pewność?
- Chodzi po szpitalu jak" chodząca śmierć". Jest blady, a do pacjentów nie podchodzi już zawsze uśmiechnięty.
- No, tak... Ale boję się do niego zadzwonić. Może pomyślał, że chciałam się z nim tylko zabawić. A to on, przecież uratował mi życie.
- Alicja... Ja mu wszystko na spokojnie wytłumaczysz, to na pewno Cię zrozumie... Słuchaj , że nie za bardzo zbiera Ci się do wyjścia, także ja pójdę po twoje ciuchy i położę na stole w kuchni pozew. A ty się jakoś umaluj, ubierz i uczesz bo zabiorę Cię później na gorącą czekoladę.
- Dzięki... A czemu akurat na czekoladę?
- Bo mam na nią straszną ochotę.Pa.
- Na razie i jeszcze raz dziękuję.
***
Następnego dnia...
Stoję przed szpitalem i ktoś zatrzymuje mnie nie pozwalając do niego wejść. Odwracam się i widzę ledwo stojącego na nogach Kamila:
- Co ty tutaj robisz? Pamiętasz o naszej umowie? Miałeś nie pzychodzić do mnie, kiedy jestem w pracy.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Jaki rozwód? Jaki pozew?
- Ile wypiłeś?
- Przecież ja nic nie piłem.- Zaczął się ze mną szarpać.
-Idź stąd! - Powiedziałam.
- Nigdzie nie idę.- Na moje szczęście akurat do szpitala szedł Piotr. Krzyknął na mojego męża , ten od razu opuścił parking szpitala. Podziękowałam mu i udałam się do szatni.
Jak on mógł mi w ogóle coś takie zrobić? Umawialiśmy się, że nie będziemy przeszkadzać sobie w pracy. Ale wielkiego Pana prokuratora zostawiła pewnie kochanka... I żona. Dlatego miał powody do świętowania. Z natłoku myśli, które wciąż rosły i rosły w mojej głowie, wyrwał mnie głos Guły, który oznajmił , że pilnie potrzebują chirurga naczyniowego. Pobiegłam za nim i tam wszystkie złe wspomnienia zeszły na drugi plan. Na sali operacyjnej trzeba być opanowanym.
Po dziecięciu godzinach wyszłam z bloku ledwo stojąc na nogach. Na szczęście nie operowałam z Maksem. Skierowałam swoje kroki do toalety, aby obyć twarz. Kiedy chciałam odkręcić kurek z zimną wodą zrobiło mi się ciemno przed oczami. Poczułam tylko jak osuwam się na ziemię... A potem... Potem to już była tylko ciemność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niech Ala będzie w ciąży z Maksem. :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Maks pojawi się obok Alicji i ona w końcu powie mu całą prawdę. Miło byłoby przeczytać kolejną część jutro :)
OdpowiedzUsuńOj.. Z tą jutrzejszą cześcią może być problem.. Mam masę nauki w przyszłym tygodniu.. I już od jutra muszę się zacząć uczyć..
UsuńSuper a ona może jest w ciąży z Maksem ?
OdpowiedzUsuń