sobota, 1 lutego 2014

Koszmar za koszmarem i nagle szczęście... cz.1

     

                             Koszmar za koszmarem i nagle szczęście... cz.1

               - Alicja!- Krzyknął rozzłoszczony Kamil.- Dlaczego ten obiad jest w połowie zimny?- Przeniósł wzrok na mnie.- Czy ja mówię do ściany?
- Odgrzewałam Ci obiad pół godziny temu, ale nie przyszedłeś zjeść tylko grałeś na komputerze.. Wczeniej był ciepły..
- Ale teraz jest zimny...
- Ja zrobiłam co mi kazałeś. To ty nie przyszedłeś w po..- Nie zdążyłam dokończyć , bo zobaczyłam jak nowiutki talerz z czystej, białej porcelany roztrzasnął się na ciemnych panelach...- Przepraszam... - powiedziałam cicho.
- Idę zjeść do restauracji...
    Zaczęłam sprzątać, jedzenie z podłogi... Oraz rozlany kompot na stole... Wiem... Wiem... Nie powinnam być z Kamilem... Ale ja go kocham... Mimo tego, że codzienie gdzieś mam nowego siniaka... Powoli staje się to dla mnie męczące... Ale dam radę... Wytrzymam... Jestem silna.. Kiedy już posprzątałam , zaczęłam nakładać na siebie dość dużo makijażu, aby przysłonił fioletowe miejsce koło ucha...W końcu za godzinę zaczynam pracę... Przecież tylko tam udawało mi się trochę odetchnąć po domowych przeżyciach... Z mężem. On nie pracuje w szpitalu. Jest znanym w Polsce prokuratorem. O moich problemach wie tylko i wyłącznie moja siostra. Domyśliła się pewnego razu, kiedy przyszła do mojego domu bez zapowiedzenia... Wtedy zobaczyła świeżego siniaka pod prawym okiem. Nie mogłam udawać, że nic się nie stało. Znała mnie jak nikogo innego.. Ja nie umiem jej oszukać...
Wychodzę na dwór... Rześkie , zimowe powietrze wspaniale mizia mnie po twarzy. A słońce przyjemnie oświetla twarz.... Wkładam okulary i ruszam przed siebie....Do szpitala mam niecałe dziesięć minut drogi, więc nie będę odpalała samochodu... Świeże powietrze bardzo dobrze mi zrobi...
Dochodzę już powoli do szpitala... Z naprzeciwka wychodzi mi Beata..
- Cześć siostra.- Mówi.
- Heeejjj....- Ogląda mnie uważnie z każdej strony...
- Alicja.... No nie, znowu?
- Co?
- Co, co.... Kolejny siniak... Mówiłaś, że spróbujesz z nim porozmawiać..
- Beata. Ja go kocham... A rozmawianie z nim to już w ogóle inna bajka...
- Ale siostra... On Cię biję...
- Na razie daje radę... Gdybym teraz gdzieś z nim poszła zepsułabym mu karierę zawodową... I tak nie będą mi wierzyć... Jest światowej klasy prokuratorem... Co ja mam za szanse?
- A ty jesteś lekarzem... Ty go nie kochasz... Widzę to...Po prostu nie chcesz od niego odejść bo boisz się, że zostaniesz sama...
- To nie jest tak..
- A właśnie , że tak...- Otwieram moją szafkę i zaczynam się przebierać.- Właśnie Ci, powiem  , że nie musisz zostać sama...- W połowie zakładania kitla wychylam się zza szafki i z nie dowierzeniem patrzę na nią..
- Co ty w ogóle mówisz?
- Jutro zaczyna tutaj pracę nowy chirurg... Ładny... Widziałam Go... I jest bez obrączki..- Uśmiecha się..
-  Jutro mam wolne.A może jest zaręczony?
- To poznasz go pojutrze. I na sto procent wiem ,że nie jest zaręczony.
- Skąd to wiesz?
- Mam znajomości. - Uśmiecha się tajemniczo.
-Idę na SOR. Pa.
- Pa.

***

 Dyżur mija mi spokojnie... Wracając do domu zastanawiam się, czy Beata czasami nie ma racji... Może ja naprawdę go nie kocham... Tylko udaje... Sama już nie wiem.... Nie umiem sama siebie w tej całej sytaucji odnaleźć...  Zmieniłam się przy nim...
Owieram furtkę... Widzę, że w kuchni świeci się światło... Już na samą myśl o tym , że on tam jest mam dreszcze.. Beata ma rację... Jestem tego pewna... Muszę mu tylko to jakoś powiedzieć... Że chce z nim wziąć rozwód... Boję się... Władam klucze do zamka... Jak zwykle nie trafiam za pierwszym razem... Słyszę, że coś robi w kuchni... Ciekawe co? Zdejmuję buty i rozpinam płaszcz... Widzę nakryty stół i parę potraw... Zaskoczył mnie...
- Pani siada.. - Uśmiecha się do mnie i zabiera torbę..
- Co to?
- Chciałem Cię przeprosić... Za dzisiaj... Źle postąpiłem....
- Dobrze , że doszedłeś do tego..
- Wiem, wiem... Jestem idiotą... Mam taką wspaniałą żonę,a ja tego nie doceniam. Jedz bo ostygnie...
"I co? Co ja mam mu teraz powiedzieć? Nie mogę teraz... Zranię Go...'
Kiedy siedzimy w salonie na tapczanie postanawiam zaryzykować:
- Kamil... Muszę Ci coś powiedzieć..
- Co takiego?
- Musimy wziąć rozwód...
- Co?!- Podbiega do mnie i znów nie panuje  nad swoimi emocjami...Udrza mnie w twarz i idzie na górę- Dziwka i szmata z Ciebie!- Krzyczy. Udaję się do łazkienki... Kolejny siniak na środku twarzy... Świetnie.... Na pewno dzisiaj nie będę z nim spać... Szykuję sobie pościel i kładę się na sofie... Wczesnym rankiem budzi mnie dzwoniący telefon...
 

6 komentarzy:

  1. No nieźle. Mam nadzieje że to Maks wyrwie Alicję ze szponów męża.

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku, świetne, kiedy kolejna część, oby szybko ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna notka jest zaplanowana na środę. Postaram się dodawać co cztery dni ;)

      Usuń
  3. jeśli na środę to takie pytanko to około której

    OdpowiedzUsuń