poniedziałek, 15 lipca 2013

Nie oszukiwać marzeń cz III

     Jak zawsze przystojny. Jego brązowe oczy fantastycznie grały z lekko opaloną twarzą. Był u brany na luzie:
- Chodź po dzieci- powiedział Jivan. Drzwi się zamknęły.
- Tak. Tak. To ja wymyśliłem , żeby Cię tu ściągnąć. Ala się uśmiechnęła.
- Zasnęły mamy spokój.
- No to drodzy przyjaciele. Ewa za chwilę rodzi. I nie wiemy na czym stoimy. Gwarantuje wam , że taki chrześniak szybko wam się nie trafi.
- Ja jestem w Toruniu.
- Ja wyjeżdżam do Stanów na pół roku. Pojoutrze odbieram wizę o pracę.
-  Na pewno- zapytał Gajewski?
 Spojrzenia Alicji i Maksa spotkały się. Z utęsknieniem patrzyli na siebie. Po chwili zawahania odpowiedziała niepewnie tak.
- Ale chcesz być matką chrzestną?
- Pewnie, że chcę.
- No to co. Pół roku. Nie ma sprawy. Poczekamy.
Alicja i  Maks wracali do domu:
- Szliśmy już tędy. Tylko było trochę chłodniej.
- To byłą zima,  Maks.
- Późna jesień, Alicja.
- Pamiętam jak wtedy mówiłaś o domu pełnym dzieci.
- Tak, tak pamiętam też co mi odpowiedziełeś ,że jesteśmy chirurgami. Że nie możemy mieć dzieci. Że..
- Już. Dosyć. Przestań . Pamiętam co mówiłem. Ale gdy byś wiedziała , że mi też na tym zależy.
- Uciekłeś ode mnie .
- Szczerze mówiąc próbowałem... No ale od ciebie nie da się uciec- powoli przybliżył się do niej i szepnął jej do ucha- Naprawdę mi Ciebie brakuje, Alicja - musnął lekko jej włosy.
- Dobranoc.
Znowu uciekła. Weszła do swojego pokoju i zastanawiała się czy by moze nie odwolać lotu do Stanów. Zdecydowała. Rano poszła do Elżbiety:
- Do mnie? Tak wcześnie?
- Tak napisałam wczoraj do Michela.
Tymczasem Maks wszedł do szpitala:
- Maks  z tą pacjetnką jest , źle. Tą co wczoraj przywiozłeś- powiedział Leon.
- Starałem się jechać ostrożnie.
- To normalne przy tego typu operacjach. Będziemy musieli operować.
Przed salą operacyjną:
- Masz jakieś zdjęcia, z tej Somalii?- zapytał się Leon Maksa
- Tak.
- To możesz przyjdziesz do nas dzisiaj i pokażesz nam.
- Dobra.
- A operowałeś tam.
- Tak. Czasami kilkanaście razy dziennie. Szczerze mówiąc to robiłem wszytko tylko w gorszych warunkach.
- Jakby czas stanął w miejscu- powiedziała Beata.
- Też mam takie wrażenie. - odpowiedziała Alicja i w tym momenie pochnął ją Orda.
- Przepraszam. I dziękuję , że mnie poleciłaś.
- Nie ma za co.
Na sali operacyjnej:
- No myślałem , że już nie staniemy w takim składzie przy stole- powiedział Leon. I spojrzał się na Alę i Maksa. A Ala i Maks na siebie.
- Niech szef nie mówi , bo się porycze- odpowiedziała Sylwia
- Nie rycz ,daj podwiązkę.
- Proszę.

1 komentarz: