niedziela, 2 czerwca 2013

Nie trać nigdy nadziei cz.6

Cześć. Dzisiaj dodaję przed ostatnią część mojego opowiadanka. Nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta, bo nie ma komentarzy, ale w statystykach przybywa coraz więcej wyświetleń. Cieszę się , że ktoś odwiedza ten blog :). Miłego czytania.

***
Że… nadal cię Kocham. To znaczy nigdy nie przestałem.
.Tak samo jak po skoku ze spadochronem wyznali sobie uczucia. Alicja odpowiedziała mu to samo. Przybliżyli się do siebie i zaczęli się całować. Najpierw nieśmiało jakby bali się jak zareaguje na to duga osoba. Później coraz śmielej. Po chwili leżeli koło siebie na szpitalnym łóżku i wspominali co wydarzyło się w ich życiu przez ostatnie siedem miesięcy. Wszystko wskazywało by na to , że będą już szczęśliwi. Jednak los szykował dla nich jeszcze wiele przeszkód.
***
Maks wyszedł ze szpitala. Alicja zamieszkała u niego. Pewnego wieczoru Alicja miała dyżur. Siedziała przy biurku uzupełniając jakieś dokumenty. Gdy nagle do lekarskiego wpadła Olga. Była zadowolona i wyglądała na szczęśliwą.
- Co ty taka wesoła?- zapytała Alicja.
- Jestem w ciąży.
- No to moje gratulacje. A kto jest tym szczęśliwym ojcem? Jeśli mogę spytać?
- No jak kto to? No Maks.
Alicji świat przewrócił się do góry nogami. Przecież mężczyzna z którym jest szczęśliwa okazuje się , że niedługo zostanie ojcem.
- Nie, nie, nie poczekaj ty sobie ze mnie żartujesz? To jakieś nieporozumienie.
- A to Maksiu. O niczym Ci nie powiedział?
- A o czym miał mówić?
- Obiecał mi w Somalii , że jak zostawię męża będziemy szczęśliwi. Że chce mieć ze mną dziecko. Ostatnio nawet się ze mną przespał. I to wtedy zaszłam w ciąże.
Do Alicji nadal to nie docierało. Chciała jak najszybciej wyjaśnić to nieporozumienie. W jednej chwili znienawidziła Olgę. Chciała iść do Maksa i wszystko mu powiedzieć . Lecz wiedziała , ma dyżur i tak szybko stąd nie wyjdzie. Ze szpitala wyszła dopiero o 9 rano. Miała wszystkiego dosyć. Nie miała siły na kłótnie. Postanowiła iść do Sylwii i tam się zatrzymać.
-Alicja co ty tutaj robisz?
- Mogę się u ciebie zatrzymać?
- Nie pytaj się przecież to jest też twój dom.
- A co się właściwie takiego stało?
- Opowiem ci później, ale nie teraz. Jestem zmęczona. Idę spać.
Sylwia szła do pracy dopiero na 16.
Alicja obudziła się opowiedziała o wszystkim Sylwii, która była w wielkim szoku.
***
Maks był w pracy nie spotkał się z Alicją od wczoraj wieczora a była już 19. Martwił się o nią.
- Sylwia!- jednak ona nie zwracała na niego uwagi- Sylwia! Zaczekaj! Stój! Widziałaś Alicję?! Jest u ciebie?
- Zajmij się lepiej swoją Olga i dzieckiem.
- Co?!
Ciąg dalszy nastąpi…


2 komentarze:

  1. to, że komentarzy nikt nie pisze nie oznacza to, że nikt nie czyta. Ja tam wchodzę codziennie na twojego bloga i czytam, ale nie komentuje :)

    OdpowiedzUsuń